Kiedyś gdy jako dziecko byłam strasznym niejadkiem, bałam się wszystkiego co ma pleśń i "dziwny zapach". A w grę absolutnie już nie wchodziły sery o niebieskiej bądź zielonej pleśni, bałam się ich jak ognia. Strach przed nieznanym, odebrał mi dużo przyjemności z jedzenia. Od wielu już lat przestałam trzymać się tzw. bezpiecznych rozwiązań i poszukuję stale nowych smaków. Dziś chętnie sięgam po wszelkie sery, owoce morza, ryby, przyprawy. Do pewnych smaków człowiek dojrzewa. Choć muszę przyznać że jest jedna rzecz o której od dzieciństwa mam koszmary - wątróbka. Najbardziej znienawidzony przeze mnie smak, "nie moja konsystencja", nie ten zapach. Echhhh... Myślę że nie jestem w tej antypatii do wątróbki osamotniona :)
Tymczasem przedstawiam przepis na ekspresową pastę gorgonzola dla zapracowanych. Całość zrobienia potrawy nie powinna zająć więcej niż 20 minut, już z nałożeniem na talerz.
Bon apetit!
Tymczasem przedstawiam przepis na ekspresową pastę gorgonzola dla zapracowanych. Całość zrobienia potrawy nie powinna zająć więcej niż 20 minut, już z nałożeniem na talerz.
Bon apetit!
- ok. 200 g makaronu penne
- 400 ml śmietanki
- 100 g sera gorgonzola
- pół łyżeczki płatków czosnku lub mały ząbek czosnku
- 1 mała cebula
- czubata łyżka masła
- sól
- pieprz
- świeżo tarty parzmezan
Sposób przygotowania:
Wodę na makaron zagotować, dodać sól i makaron. Ugotować makaron al dente. Na patelni rozpuścić masło, dodać pokrojoną drobno cebulkę i czosnek w płatkach lub posiekany mały ząbek. Następnie dodać ser gorgonzola pokrojony w kostkę i podgrzewać go do momentu aż się rozpuści. Następnie dodawać stopniowo śmietankę powoli mieszając. Gdy ser i śmietanka się połączą, dodać łyżkę świeżo tartego parmezanu, sól i pieprz, nie przerywając mieszania. Następnie dodać makaron i wymieszać tak aby sos wypełnił makaronowe rurki. Podawać posypany świeżo tartym parmezanem.
Super makaron! Uwielbiam jakiekolwiek połączenie, jeśli jest w nim makaron i gorgonzola :).
OdpowiedzUsuńCo do wątróbki - mam tak samo. Ostatnio kawałek dodawałam do pasztetu i samo trzymanie, podsmażanie powodowało u mnie mdłości :(. Nie przekonam się do wątróbki, niestety :(